404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
Przejdź do treści
Ustawienia
  • Wielkość czcionki
  • kontrast
  • Dla niesłyszących
  • switch to english page
Fundacja Iskierka
ORGANIZACJA POŻYTKU
PUBLICZNEGO NA RZECZ DZIECI
Z CHOROBĄ NOWOTWOROWĄ
Childhood Cancer International EUROPE Logo
Nasze social media
ORGANIZACJA POŻYTKU PUBLICZNEGO
NA RZECZ DZIECI Z CHOROBĄ NOWOTWOROWĄ

Z Toyotą...i dwoma Łukaszami

Na kolejny, szósty już wyjazd w ramach projektu  "Z Toyotą w Świat"  wyruszył mocny teem dwóch Łukaszów: Łukasz Furman i Łukasz Chabrzyk - podopieczni Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii. Jako że nastolatkowie mają niespożytą energię, atrakcji podczas wyprawy było naprawdę wiele:  jazdy terenowe gazikiem, słone korytarze Kopalni w Wieliczce, Lunapark i kino 4D pod Wadowicami, błotne kąpiele w góralskim stylu z udziałem quadów, sanki bez śniegu i prawdziwy małpi gaj w parku linowym.... 

Wyruszyliśmy w bardzo deszczowy, sobotni poranek w kierunku Krakowa. Po drodze czekała na chłopaków pierwsza niespodzianka: Biały Kościół. I wcale nie było to zwiedzanie zabytków sakralnych, ale niezła porcja adrenaliny zamiast porannej kawy. Spotkaliśmy się tam z  Mariuszem Gwizdowskim  - alpinistą, kierowcą i instruktorem jazdy off-road, podróżnikiem i  fotografikiem, który zabrał nas niesamowitym gazikiem na błotniste jurajskie "drogi" - jeżeli tak można opisać przedzieranie się przez środek lasu z pomocą wyciągarki:). Super zabawa zweryfikowała mocno w naszych głowach pojęcie drogi nieprzejezdnej - bo dla Pana Mariusza i jego maszyny nie było rzeczy niemożliwych.  

Deszcz nie przestawał padać, więc aby ograniczyć jego wpływ na naszą wyprawę (w której uczestniczyli Łukasze, rodzice jednego z Łukaszów-czyli Państwo Chabrzyk i ja-czyli Aneta Klimek-Jędryka:) udaliśmy się do pod ziemię-do Kopalni Soli w Wieliczce. Tam czekało nas obowiązkowe lizanie ścian (czy aby na pewno są słone?) i zdrowa porcja jodu. Spotkaliśmy też sporą grupę krasnoludków, które chyba jednak mają swoją moc - bo gdy następnego dnia rano obudziliśmy się w Hotelu Galicja-po deszczu już nie było śladu, a jesienne słońce zachęcało do dalszej podróży.  

Odwiedziliśmy Wadowice, Dom Rodzinny Papieża Jana Pawła II i miejscowym zwyczajem udaliśmy się na słynne kremówki. Porcja kalorii zdecydowanie się przydała przez wizytą w miejscu naprawdę pełnym atrakcji i niespodzianek-Parku Miniatur w Inwałdzie. PARK MINIATUR „ŚWIAT MARZEŃ” to miejsce spotkania z modelami najsławniejszych cudów architektonicznych z całego świata. Zwiedzając park można podziwiać m. in.: Świątynię Akropolu, Colosseum, Krzywą Wieżę w Pizie, Statuę Wolności, Mur Chiński, Wieżę Eifflla, Big Bena, Łuk Triumfalny, Sfinksa czy Biały Dom. To także mini Lunapark, Kino 4D i Zielony Labirynt po którym chłopcy biegali jak Alicja w Krainie Czarów. Po kilku godzinach zabawy, pełni wrażeń udaliśmy się do stolicy Beskidów-Wisły, gdzie na Równicy nie zważając na brak śniegu:) skorzystaliśmy z toru saneczkowego. Po całym dniu grzecznie śniliśmy już tylko o "Niebieskich Migdałach" i "Pieczonych Jabłkach" w bardzo gościnnej Villi Cynamon. 

Priorytetem dnia następnego było zobaczenie słynnej skoczni w Wiśle Malince - na której nie jedno trofeum zdobył mistrz Adam Małysz. Nieopodal przygotowaliśmy dla chłopaków kolejną niespodziankę: wyprawę quadami z góralami. Bardzo sympatyczna ekipa z  BCCROSS  przegoniła chłopaków po pięknych, acz czasem naprawdę extremalnych szczytach beskidzkich gór i przygotowała im na specjalne życzenie prawdziwe kąpiele błotne. My (czyli ja i mama Łukasza-Ania) dokumentowałyśmy ich piękne wyczyny z pokładu jeepa, którym także nam zaserwowano jadę w stylu off-road. Tata Chabrzyk też pokazał klasę i jak przystało na instruktora nauki jazdy, dzielnie zdobywał kolejne kamieniste podjazdy i kałuże. Podczas krótkiej przerwy na regenerację sił chłopcy mieli okazję poczuć się jak Robin Hood - i ostrzelać z łuku, czemu przyglądały się uważnie beskidzkie owieczki pasące się tuż obok. Po solidnym góralskim obiedzie, odwiedziliśmy jeszcze jedno miejsce na którym bardzo chłopcom zależało-Park Linowy pod Równicą. Tam pokazali naprawdę imponującą siłę, zarówno mięśni jak i charakteru. Kolejne etapy przeszkód pokonywali z determinacją i odwagą! Byliśmy pod dużym wrażeniem. Totalnie zmęczeni, ale i pełni wrażeń wróciliśmy do Chorzowa... 

Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy umożliwili i umilili nam tą podróż!