404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
404 Nie znaleziono niektórych zasobów.
Przejdź do treści
Ustawienia
  • Wielkość czcionki
  • kontrast
  • Dla niesłyszących
  • switch to english page
Fundacja Iskierka
ORGANIZACJA POŻYTKU
PUBLICZNEGO NA RZECZ DZIECI
Z CHOROBĄ NOWOTWOROWĄ
Childhood Cancer International EUROPE Logo
Nasze social media
ORGANIZACJA POŻYTKU PUBLICZNEGO
NA RZECZ DZIECI Z CHOROBĄ NOWOTWOROWĄ

ISKIERKA pod ŻAGLAMI - akcja lato 2012

To kolejny już rok naszych iskierkowych rejsów po Krainie Wielkich Jezior Mazurskich. Pływamy, śpimy na jachtach pod gwieździstym niebem, gotujemy, śpiewamy, odkrywamy nowe możliwości i uczymy się podstaw żeglarstwa. Wszytko pod opieką i komendą naszych niezawodnych kapitanów. Dziś przedstawiamy relacje naszych podopiecznych z tego rocznej przygody pod żaglami. Dziękujemy wszystkim, którzy wsparli AKCJĘ LATO i dzięki którym czujemy wiatr w żaglach...:)

"Bardzo sceptycznie podchodziłem do wyjazdu na Mazury. Ja i żaglówka? Dobry żart! Po pobycie, żałuję, że ta przygoda trwała tak krótko! Te wszystkie linki, pokład, wielkość jachtu - to tylko strasznie wygląda. Wspaniali sternicy, którzy pokazali nam, gdzie co i jak, nie raz zabawiając żartem, byli bardzo pomocnicy. Wspaniałe widoki, delikatny wiaterek i co dzień inny port. Bajka! Nie można oczywiście zapomnieć o nocnych rejsach, gdzie niebo obsypane gwiazdami wyglądało cudownie. Nie wyobrażam sobie nie powrócić tam za rok." 
- Dawid Siedlaczek

"Mazury 2012 – Iskierkowy rejs. Wczesnym rankiem 22 lipca wszyscy uczestnicy zebrali się na parkingu obok Silesii. Celem naszej podróży miał być Sztynort – port na Mazurach. Na miejsce przybyliśmy około godziny osiemnastej. Po zapoznaniu się w załogach na poszczególnych jachtach, udaliśmy się na ognisko. Zabawa nie trwała bardzo długo – po długiej podróży większość z nas potrzebowała sporej dawki snu. Następnego ranka, po przeszkoleniu ze składania masztu, wypłynęliśmy. Po przepłynięciu jezior Sztynorckiego, Dargin, Kirsajty i Mamry dotarliśmy do Kanału Węgorzewskiego i Węgorapy. Następnie zderzyliśmy się z cywilizacją w Węgorzewie. Miasto zaszczyciło nas wspaniałym koncertem szant i ballad w kościele pod wezwaniem św. Brendana – patrona żeglarzy. Późnym wieczorem dowiedzieliśmy się o czekających nas nocnych atrakcjach. Dokładnie o godz.22:20 wyszliśmy na wodę, aby dopłynąć do Skłodowa. Było to niesamowite przeżycie. Firmament usłany gwiazdami, wokół ciemność i cichy szum wody tworzyły magiczną całość. We wtorek pokonaliśmy jezioro Kisajno, a także Kanał Giżycki i dobiliśmy do portu „Ecomarina”, w tym mieście. Po południu wybraliśmy się cała grupą na słodki deser. Przez noc nabieraliśmy sił na kolejne przygody. Środowe przedpołudnie upłynęło nam pod znakiem zaopatrzenia się w sklepie i frywolnych kąpielach w przyportowym basenie. Około godziny 14.oo drogą wodną przebyliśmy jeziora: Niegocin (koło miejscowości Rydzewo), Boczne, aż dotarliśmy do Kanału Kula. Aby go przebyć, konieczne było złożenie masztu. Później spotkała nas kolejna niespodzianka. Po pierwsze – kąpiel w jeziorze, po drugie – nocleg na „nieoznakowanym” miejscu.     Tego wieczora, przy ognisku, świętowaliśmy imieniny dwóch Krzysztofów, którzy byli w naszym gronie. W czwartek przemierzyliśmy Jezioro Jagodne, Kanał Szymoński, a następnie wpłynęliśmy na Jezioro Szymon, gdzie znajdowała się pływająca smażalnia i wędzarnia ryb. Kanał Mioduński pokonaliśmy bez większych problemów, jak i Kanał Lelecki. Na naszej drodze było również Jezioro Tałtowisko, gdzie doświadczyliśmy niezwykłego „wodowania” przez większość wyczekiwanego od początku rejsu. Wyglądało to w ten sposób: osoba, przywiązana do liny była ciągnięta prze jacht. Chyba wszyscy wyobrażają sobie w mniejszym lub większym stopniu, jak  niesamowite to było doświadczenie. Tego dnia dopłynęliśmy do portu w Zielonym Gaju przy Kanale Grunwaldzkim. Dzieci korzystały z dostępnych tam gier, a dorośli prowadzili kulturalne rozmowy i wymiany poglądów… do białego rana. Niestety piątek był ostatnim dniem naszego rejsu, jednak ośrodek do którego dopłynęliśmy rekompensował nam wiele – niesamowity Łabędzi Ostrów w Pięknej Górze, do którego dostaliśmy się po pokonaniu Kanałów Szymońskiego i Mioduńskiego oraz Jezior Szymoneckiego i Jagodnego. Poza tym tego dnia zażywaliśmy kąpieli wodnych i słonecznych w Rydzewie, gdzie najmłodsi z nas zafascynowali się bańkami mydlanymi wydmuchiwanymi przez dorosłych. Kolejnym etapem dotarcia na Łabędzi Ostrów było Jezioro Niegocin i Kanał Giżycki. Na miejscu wieczorem zorganizowaliśmy ognisko wieńczące cały nasz wyjazd. Ludzie nieoczekiwanie padali sobie w objęcia, wybuchali niekontrolowanym płaczem… Ale przede wszystkim mieliśmy okazję wyrazić wdzięczność pani Jolancie Zwolińskiej – Morzyckiej, prezes Fundacji "Kocham Żagle", która umożliwiła nam przeżycie tej wspaniałej przygody. Po ognisku – na pomoście – puszczaliśmy w niebo lampiony, po brzegi wypełnione gorącym powietrzem i naszymi największymi marzeniami. Po tym spektakularnym przedstawieniu, drugi raz wypłynęliśmy w nocny rejs. Było magicznie – wszyscy zachwycali się rozgwieżdżonym niebem i śpiewali najpiękniejsze żeglarskie piosenki. Sobota, pomimo słonecznej pogody emanowała barwami rozstania, pożegnania, ale i nadziei, że kolejne wakacje przyniosą nowy rejs, a wraz z nim równie miłe wspomnienia. Na zakończenie zapozowaliśmy do pamiątkowego zdjęcia. Zaraz po nim – przed samym wyjazdem – pani Jola zaprosiła nas na niemal zbawienne – przy tak wysokiej temperaturze – lody. Potem czekała nas już tylko droga powrotna. Na miejsce przyjechaliśmy już w niedzielę. Sądzę, że wszyscy uczestnicy z utęsknieniem oczekują iskierkowego rejsu Mazury 2013." 
- Weronika Kułacz        

"Mam na imię Szymon. Po raz pierwszy ja i moja mama wzięliśmy udział w rejsie jachtem po jeziorach. Była to niezwykła, niezapomniana, cudowna przygoda. Poznałem nie tylko uroki żeglowania, nazwy różnych lin, ale także piękno obcowania z mazurską naturą. Podobało mi się wszystko, szczególnie śpiewy przy ognisku i gitarze, nocne rejsy, a także to, że mogłem często wędkować z moimi kolegami: Filipem i Kubą. Wymyślaliśmy sobie nieraz różne zabawy na pokładzie, a nasi rodzice śmiali się i żartowali. Sternik, pan Andrzej, często chwalił nasza załogę i pozwalał kierować jachtem. Cała atmosfera była wspaniała, a my z mamą bardzo szczęśliwi. Mamy nadzieję, że za rok znów wyruszymy w rejs z "iskierkową" ekipą." 
- Szymon Kubica

„ Dzięki Pani Joli wiatr w żaglach czujemy…” Wiatru może nie było za wiele, ale mogę szczerze powiedzieć, że ten tydzień na Mazurach zaliczam do najlepszych wakacji w moim życiu. Nocne rejsy przy śpiewie sterników, nocne sterowanie, szantowe ogniska, pływanie na linie w jeziorze i wiele wiele innych atrakcji dostarczyło niezapomnianych wrażeń. Pożegnanie było łzawe i nic dziwnego, będąc  ze sobą na łodzi 24 godziny na dobę nie da się  do ludzi nie przywiązać… Teraz można już tylko zanucić … „gdzie tak keja a przy niej ten jacht…” 
- Kamila Rzenno

To nasz drugi Iskierkowy rejs po krainie wielkich jezior. Rejs pełen wrażeń, malowniczych widoków za dnia jak i niesamowitej gwieździstej przestrzeni nocą, wspaniałej zabawy  i jeszcze wspanialszej ekipy. Niestety jak wszystko co dobre i piękne szybko się kończy, pozostały tylko wspomnienia i dźwięczące w uszach wzruszające szanty naszych sterników. Żal było opuszczać to wyjątkowe miejsce i jeszcze większy rozstawać się…Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tej niezwykłej przygody, w szczególności dziękujemy Fundacji Iskierka, Joli, Marioli i Michałowi że zabrała nas w niezapomnianą  mazurską wyprawę.. Wszystkim razem i każdemu z Was z osobna serdeczne dzięki.  
- Kubuś, Kamila i Dagmara Rzenno