W naszej pracy i iskierkowym życiu spotykamy nieustannie wiele osób z otwartym sercem i chęcią niesienia pomocy dzieciom, które są pod naszymi skrzydłami i w różnych płaszczyznach potrzebują wsparcia. Historia współpracy z ista Shared Services Polska , którą poznacie, jest równie wyjątkowa i wzruszająca...ale przeczytajcie sami:
"Zaczęło się od mamy, która trafiła do szpitala ze swoim dzieckiem. Przy zmianie pościeli okazało się, że nie ma poszewki dla jej synka – więc pomyślała: uszyję! W styczniu 2013 roku informacja o potrzebie uszycia poszewek pojawiła się na wielu blogach. Z czasem szyli nie tylko ich autorzy. W całym kraju, w domach prywatnych, firmach, dużych sklepach i centrach handlowych przyłączali się ludzie potrafiący szyć i nie, czasem zupełnie przypadkowe osoby. Siadali do maszyn by pomóc szpitalom, hospicjom, domom dziecka – bo wszędzie tam brakowało kolorowej poszewki na jaśka, którego mogłoby przytulić dziecko przed snem.
Idea Natalii, pomysłodawczyni akcji „Uszyj Jasia” i autorki bloga pod tym samym szyldem, porwała i mnie. Byłam na dwóch spotkaniach jasiowych i szyłam w zaciszu domowym. Zawsze z wielką radością. Zaskakiwał mnie odzew na każdą prośbę i jego ogólnopolska skala. Odwiedzałam szpitale i pytałam czy przyda się taka skromna pomoc. Nikt nie odmówił – bo instytucje te borykają się poważnymi brakami. Pościel starzeje się, niszczy – ale niestety również ginie. Taką sytuację zastałam również w Szpitalu Klinicznym nr 1 w Zabrzu. Pomagałam kilka lat temu – była to jednak kropelka w morzu potrzeb. Bardzo chciałam zrobić więcej. Pomyślałam o programie firmowym „Yes, we care”, bo przecież daje wszystko czego potrzebuję: czas, ochotników i wsparcie finansowe. Jak tu więc nie skorzystać?
Poprosiłam o pomoc mój zespół – 12 wspaniałych wolontariuszek. Organizacyjnie wsparła nas Fundacja Iskierka. Kupiłyśmy tkaniny, akcesoria krawieckie i 100 zupełnie nowych antyalergicznych jaśków na cztery oddziały: chirurgię, gastroenterologię, pediatrię i onkologię. 25 sierpnia wczesnym rankiem spotkałyśmy się z planem uszycia setki kolorowych poszewek. Czasu było niewiele i tylko 2 osoby szyły wcześniej na maszynie. Na początku wyniki spisywane co godzinę nie powalały – ale szło nam coraz lepiej. Dziewczyny na przemian kroiły, szyły i prasowały. Gdy skończyły się tkaniny – zajęły się również zadaniami dodatkowymi: patchworkiem lub szyciem poduszeczek na igły. Ostatni jasiek wyszedł spod igły krótko po 15 – zużyłyśmy cały zapas tkanin i zakończyłyśmy pracę z wynikiem 113 sztuk. Był to dzień pracowity, dla wielu osób pełen nowości i nauki – ale mam nadzieję że przede wszystkim radosny i budujący. Dla mnie była to solidna dawka adrenaliny dla ducha. Mogłam w pracy dać więcej siebie, podzielić się tym co kocham i przekazać odrobinę koleżankom. I pomóc. Dawanie to ogromna frajda, dodaje skrzydeł i uszczęśliwia."
Joanna Patto
Fotografie: Agnieszka Michta
Blog "Uszyj Jasia".
Strona "Uszyj Jasia" na facebook.
Serdecznie dziękujemy!