Kolejna wyprawa spełniające podróżnicze marzenia naszych podopiecznych za nami. W poszukiwaniu złotej polskiej jesieni wybraliśmy się z 6-letnią Kingą i jej rodziną w Tatry. To historia którą opowie sama bohaterka:
"Cześć jestem Kinga. Mam 6 lat i pochodzę z Tworkowa. Przez ostatni rok w moim życiu wiele przeszłam i wiele się zmieniło. Wcale o to nie prosiłam. Los tak rozdał karty i trafiło na mnie. W lutym zakończyłam leczenie szpitalne i rozpoczęłam terapię w domu. Teraz zbieram siły i wracam powoli do normalnego życia a raczej nowego życia. W moim odzyskiwaniu sił, zdrowia i radości pomogła mi niedawno Pani Aneta Klimek-Jędryka z Fundacji ISKIERKA. Otóż ja i moja rodzinka wraz z Panią Anetą, wyruszyliśmy w trasę z TOYOTĄ do Zakopanego w poszukiwaniu polskiej złotej jesieni. Hmm...No tak, jesieni...ale czy aby na pewno:) i czy zakończyło się ono sukcesem?
W pierwszy dzień naszej podróży, poszukiwania rozpoczęliśmy od Gubałówki. Sprawa okazała się nie prosta. Jesień jest bardzo kapryśną damą i nie dała się tak łatwo zaskoczyć. Niezrażeni poszliśmy więc do najstarszej karczmy w Zakopanym, zregenerować siły a następnie naładowaliśmy nasze baterie w hotelowym basenie. Pełni nowych sił, postanowiliśmy poświęcić następne dni wycieczki na niepoddawanie i rozpoczęcie poszukiwań ze zdwojoną siłą. Stwierdziliśmy, że zaczniemy od najbardziej znanego deptaku w Zakopanym a mianowicie od Krupówek . Tak więc najpierw zajrzeliśmy do CIUCIU małej faktorii w której na oczach gości wyrabia się przepyszne cukierki i lizaki. Jesieni tu nie było, ale za to spróbowaliśmy przepysznych cuksów jakich świat nie widział. Z buzią pełną słodkości przenieśliśmy się do Papugarnii gdzie od razu oblazły nas kolorowe ptaszyska. Moja siostra chodziła z kamienną twarzą z Arą na ramieniu, tacie papużki próbowały zjeść sznurówki, mama o mało co nie pozbyła się kolczyków a Pani Aneta przeżywała koszmar jak z filmu „Ptaki” Hitchcocka;).
Wszystko na nic. Oprócz coraz to bardziej nachalnych papużek, hałasu i sztucznego słońca naszej zguby nie odnaleźliśmy. Poszliśmy więc odwiedzić dom do góry nogami . Dziwne doświadczenie….Co prawda jesieni tam nie było, ale za to odnieśliśmy mały sukces-albowiem wraz z szalejącym „błędnikiem”uzyskaliśmy odpowiedź dlaczego w domku tym nie można przebywać dłużej niż 5 minut. Po papużkach przyszedł czas na wielkie akwarium. Tutaj oprócz rybek i raków nie spotkaliśmy tego co szukaliśmy.
W trakcie naszej „wyczerpującej” misji przyszedł czas na odpoczynek w Termach Bania , gdzie dzięki uprzejmości Parku ogrzewaliśmy nasze ciała w wodach termalnych i gdzie testowaliśmy ekstremalne ślizgawki. To był czad!! Znowu pełni wigoru i sił witalnych rozpoczęliśmy naszą misję poszukiwania polskiej złotej jesieni na nowo. Tym razem zaczęliśmy jej szukać w historii i kulturze zakopiańskiej zaczynając od Muzeum Tatrzańskiego . Znaleźliśmy tam ząb mamuta, kości niedźwiedzia, starą chałupę, skamieliny i mnóstwo wspaniałych okazów fauny i flory oraz rękodzieła, ale nie jesień.
Ta mała przebiegła pora roku bawiła się z nami w ciuciu-babkę. W żaden sposób nie potrafiliśmy jej spotkać. Tak więc Pani Aneta postanowiła nas podszkolić i wysłać na szkolenie dla przyszłych detektywów…Zostaliśmy więc zamknięci w escape roomie "Let Me Out" gdzie dostaliśmy godzinę na to by poszukać wskazówek a następnie znaleźć odpowiedzi na przygotowane zagadki i zadania które umożliwiły by nam wyjście z zamkniętego pomieszczenia. I co? I udało się! W grupie siła. Byliśmy boscy, tylko szachy trochę nas rozłożyły…:)To było to. Nasze umysły się rozjaśniły i już wiedzieliśmy gdzie szukać jesieni- Kasprowy Wierch -tam ją znajdziemy. Tak więc w drogę. Na poziomie 1987m n.p.m. będzie na nas czekać jesień. Pełni napięcia i oczekiwania wjechaliśmy kolejką na Kasprowy. A tu niespodzianka!!! Spotkaliśmy tu kogoś, lecz nie naszą jesień, ale jej siostrę zimę. Zima była wspaniała-dumna i niebezpieczna. Jej śnieżny płaszcz sięgał nam do kolan a wietrzny oddech mroził nasze nosy. Byliśmy tak zachwyceni, że zapomnieliśmy o celu naszej misji. Szybko jednak się zreflektowaliśmy, pożegnaliśmy zimę i ruszyliśmy tropem jesieni.
W końcu nasz wysiłek został nagrodzony. Znaleźliśmy ją! Znaleźliśmy Polską Złotą Jesień! W drodze nad Morskie Oko . Nie tak od razu, bo najpierw ukrywała się za mgiełką porannej mgły i parującymi dolinkami ,lasami i potokami. Ale w końcu przestała się z nami droczyć i pokazała nam całe swoje piękno. Towarzyszyła nam przez całą drogę do Morskiego Oka i z powrotem. Ścigaliśmy się z nią jadąc konno, a w drodze powrotnej Kinga stanęła z nią w szranki, goniąc się z jesienią na hulajnodze…To były wspaniałe 4 dni pełne przygód. Z Zakopanym i Polską Złotą Jesienią pożegnaliśmy się stojąc na szczycie Wielkiej Krokwi.
Tak skończyła się nasza jesienna podróż do serca Tatr. Z sentymentem posłaliśmy buziaka „śpiącemu rycerzowi” i ruszyliśmy Toyotą w drogę powrotną.
Dziękujemy Pani Aneto. To był zaszczyt poznać tak nietuzinkową osobę jak Pani. Bije od Pani takie ciepło i serdeczność, że aż miło było przebywać w Pani towarzystwie. Dziękujemy Całej Fundacji ISKIERKA, Toyocie, sponsorom i wszystkim tym dzięki którym nasza podróż była możliwa".
Kinga Pietrasz wraz z siostrą,mamą i tatą.
Partner projektu:
Podziękowania dla:
DW KASPROWY w Murzasichlu za gościnność, Termie Bania za zaproszenie na wodne szaleństwo i najlepszemu escape room'owi w Zakopanem - Let Me Out! za niezapomniane wrażenia podczas wyjazdu Kingi.