W drugiej połowie listopada zorganizowaliśmy wyjazd terapeutyczny dla rodzin po stracie dziecka. To również ważny kawałek naszej działalności, bo niestety nie wszystkie historie kończą się pozytywnie, choć najbardziej byśmy tego chcieli. Wsparcie dla rodzin, które muszą uporać się z najtrudniejszymi emocjami, staramy się organizować z najbardziej doświadczonymi terapeutami i w miejscach dających przestrzeń, poczucie bezpieczeństwa oraz dobrego otoczenia przyrody. Dziękujemy Swystowy Sad z a gościnność.
Przypominamy również że na naszej stronie dostępny jest iskierkowy Poradnik po stracie: “Nadzieja jest rzeczą z piórami…”.
Możecie go pobrać tu: 👉Pobierz PORADNIK dla RODZICÓW PO STRACIE DZIECKA w PDF
Poniżej przedstawiamy relacje samych uczestników:
"Pomimo obaw przed samym wyjazdem zostaliśmy miło zaskoczeni. Zastanawialiśmy się jak, i czy aby na pewno, odnajdziemy się w owej sytuacji. Sam wyjazd jest bardzo fajną formą terapii, gdzie poznaliśmy wielu dobrych ludzi z bagażem doświadczeń zbliżonym do naszych przeżyć, co ma ogromne znaczenie w tej sytuacji. Możliwość integracji z ludźmi, których łączy strata najukochańszych pociech była chyba najlepszym, co spotkało nas od dłuższego czasu. Nikt nas nie ocenia, nie patrzy przez pryzmat tego, co mu się wydaje że powinniśmy czuć. Łączy nas ten sam ból i tęsknota, przez co możemy wśród ludzi pokazać siebie a nie oczekiwania, które każdy ma względem nas, przez to na pewno każdy poczuł spokój i swobodę.
Obawialiśmy się spędzenia całego weekendu w obecności psychologa, ale na szczęście pan Darek okazał się fantastycznym wsparciem. Wielu z Nas nie ośmieliłoby się powiedzieć tego ,co skrywa gdzieś w głębi duszy. Dziękujemy mu z całego serca za obecność na tym wyjeździe.
Dziękujemy pani Magdalenie, która ma tak wielkie i otwarte serce, że każdy czuje się przy niej jak przy najlepszym przyjacielu oraz całej Fundacji za możliwość uczestniczenia w terapii. Cała oprawa magicznego miejsca, jakim jest Swystowy Sad, wprowadzała nas w stan odcięcia od świata zewnętrznego. Fantastyczne miejsce na docenienie tu i teraz. Polecamy takie wyjazdy każdemu, można z nich wynieść naprawdę wiele wartościowych przemyśleń. Ten weekend zostawi w naszej pamięci wiele wzruszających momentów, wylanych łez, ale również mnóstwo śmiechu, radości i wspaniałych znajomych. Dziękujemy Wszystkim!" Paulina i Kamil
***
“Dziękujemy fundacji za to, że kolejny raz mogliśmy brać udział w spotkaniu rodziców po stracie dziecka. Takie spotkania dają dużo dobrych wrażeń, emocji, wspólnego zaufania, zrozumienia i pomagają przejść trudną drogę po stracie ukochanego dziecka. Te dramatyczne przeżycia i trudne decyzje rodziców pozostają na zawsze w głowach i sercu, nie da się o nich zapomnieć. Rodzice którzy się obawiają i zastanawiają, czy jechać na takie spotkanie? Odpowiadamy - tak jechać! Ma to sens i przynosi dużą ulgę, bo kto was bardziej zrozumie, niż rodzice co przeżyli to samo. Dziękujemy z całego serca Magdzie S. która swoim uśmiechem i pogodą ducha łagodzi wszystkie smutki i Darkowi który wie, jak poradzić sobie w danej chwili - psycholog z powołania. Dziękujemy i pozdrawiamy." Agnieszka i Michał
***
“Świat w którym żyjemy i dobrze się czujemy powstaje zawsze z jakości naszych relacji. To był bardzo osobliwy czas – wspaniali prowadzący, piękne okoliczności przyrody, emocjonalna atmosfera i niecodzienny program przygotowany po to, by razem porozmawiać o ogromie bezradności, samotności, złości, żalu a także miłości. Wysłuchanie w ciszy osób, które połączyło najgorsze co można przeżyć, to nasza indywidualna odpowiedź, nasza reakcja na to, co życie przyniosło. W grupie tych, których łączą wspólne przeżycia, nawet to co bardzo trudne staje się choć odrobinę łatwiejsze. Wspólne rozmowy pozwalały poszukać drogi do swojej własnej odpowiedzi, dającej siłę, nadzieję, pozwalającej iść do przodu. Ten czas był tylko dla Nas, po to by jutro było lepsze. Bardzo dziękujemy za zaproszenie. Jak zwykle było nam bardzo przyjemnie się spotkać.” Tomek i Marta
***
"Każdy, kto doznał największej straty w życiu człowieka - straty dziecka, żałobę przeżywa na swój sposób. Towarzyszą temu różne emocje. Ten proces odbywa się często w czterech ścianach, w samotności lub w towarzystwie rodziny, przyjaciół. Jednak mimo szczerych chęci i prób zrozumienia sytuacji, nikt, kto nie stracił dziecka nie jest w stanie zrozumieć dosadnie powagi sytuacji. Natomiast ludzie, którzy tego doświadczyli nie potrzebują tłumaczenia, Oni nie pytają. To Oni byli najważniejszymi kompanami największych wojowników w największej walce tego świata. To od Nich zależało z jakim nastawianiem Ci wojownicy (dzieci) zakładali rękawice, by walczyć z największym przeciwnikiem, i w końcu od Nich zależało, aby droga, którą kroczyły Ich dzieci ku zdrowiu była jak najmniej wyboista. Kiedy, pomimo starań, wiary, dziecko umiera, wraz z nim tworzy się nowy rozdział w życiu rodzica po stracie.
Rozpaczy, tęsknocie, żalu, złości i wielu innym emocjom towarzyszyć mogą często zniechęcenie, brak motywacji, pytanie "co dalej". Życie uczy, a najlepszym nauczycielem jest drugi człowiek. Jego problemy, cierpienia, stawiają nas w sytuacji wyboru. Którą drogą podążymy? Czy zdamy ten najważniejszy egzamin z bycia człowiekiem dla drugiego człowieka? A może obrócimy się i pójdziemy w inną, mniej wartościową stronę, nie pozostawiając po sobie nic. Nic, omijając największą wartość człowieczeństwa - pomoc drugiemu człowiekowi, poświęcenie mu swojego czasu, ofiarowanie mu części siebie, aby jego życie, choćby trwało chwilkę, było dla niego....piękne. Dostrzec i zrozumieć to można, będąc rodzicem dziecka onkologicznie chorego. Spotkania pomagają zaakceptować naszą trudną sytuację, utwierdzić nas w przekonaniu, że nie jesteśmy sami, że nie jesteśmy jednostką, każdy na innym etapie żałoby, ale z tym samym bagażem. Pomagają wyciągnąć wnioski i zrozumieć dogłębnie całą sytuację. Nikt nie godzi się ze śmiercią i cierpieniem dzieci, ja również, jednak to ma miejsce, to się dzieje i musimy z tym żyć. Dlaczego?
Zrozumiałam to w ten sposób, że dzieci, które walczą o życie, w niewyobrażalnym cierpieniu, często podczas walki o to, co im się należy (zdrowie, życie), podczas bólu, pocieszają swoich rodziców, kolegów, a personelowi medycznemu dziękują za pode. Obiecałam sobie i mojej ś. p. Izuni, że jej życie, jej walka, nie pójdą na marne - to moja Nauczycielka, a ja jestem Jej ogromnie wdzięczna i pełna miłości, podziwu dla Niej. Nie można pochować kochanego dziecka razem z tymi wartościami, które po sobie pozostawiło, a pozostawiło je po coś. Jest to przekaz, który jest najważniejszym przekazem w życiu, a mianowicie zrozumienie, że my, jako dorośli ludzie w sytuacjach kryzysowych (np. depresja) nie możemy się tak zwyczajnie poddać. Kim bylibyśmy, jeśli zwykłe (bo nie ma niczego równego walce dzieci o życie często w długoletnim, niewyobrażalnym cierpieniu) - większe lub mniejsze problemy, mogłyby nas zepchać na dno, bez podjęcia próby, często jednej za drugą, pokonywania ich? Trzeba walczyć z przeciwnościami losu o własne, lepsze życie (z szacunku do życia), nie poddając się, tak jak te małe, niczemu winne dzieciaczki. A czy istnieje większy przeciwnik / przeciwność z którą na co dzień można się mierzyć, niż walka o życie tych małych Wojowników? Oni się nie poddawali ! I w końcu, aby pokonać trudności, bardzo istotnym jest, otwarcie się na ludzi i odwrotnie, bycie otwartym na pomaganie innym, nie wolno być obojętnym na krzywdę ludzką, lub udawać, że się jej nie widzi. To bardzo istotne. W pojedynkę człowiek często nie jest w stanie pokonać trudności, a zdarza się, że sam o pomoc nie poprosi, zatem trzeba Go zauważyć. Głęboko wierzę, że każdy z rodziców, który pochował dziecko, dozna wdzięczności, za to, że Ono było, że ten "Skarb" został mu dany, po to, aby Rodzic "przekazał" pozostałym ludziom naukę swojego Dziecka. Na przykład przez przekazanie książki napisanej przez Kasię, czego doświadczyliśmy na ostatnim spotkaniu. Monika, dzięki temu, że wydała książkę swojej ś. p. Córeczki, może pomóc wielu osobom, choćby przez zmienienie toku ich myślenia na bardziej wartościowy (jest to kontynuacja "dzieła" Jej Córeczki). Nie byłoby tego, gdyby nie doświadczenie, gdyby nie nasze Anioły. A czy któryś z tych Aniołów byłby radosny, widząc Rodzica smutnego, wiecznie płaczącego z powodu Jego odejścia? Oczywiście, że Nie! Jedyne co możemy zrobić, to starać się żyć szczęśliwie dla naszych dzieci, czy Tych tutaj, czy Tych, będących już tam. Nie mamy wyjścia, bo kochamy swoje dzieci.
Spotkania Rodziców po stracie, są bardzo ważne. Widząc siebie, łatwiej jest nam dźwigać te Nasze, wspólne bagaże. Jakie wnioski, wartości wyciągniemy po dłuższym czasie wspólnych spotkań. Tego nie wiem, jednak jestem przekonana, że nasze doświadczenia mogą pomóc innym. Anioły nigdy nie umierają, One schodzą tylko na chwilę, by uświadomić nam sens ludzkiego istnienia." Ania
***
"Kiedy kilka tygodni po odejściu mojej Córeczki dostałam propozycję udziału w grupie dla osieroconych rodziców, nie byłam przekonana, że to dla mnie. Chciałam być sama, nie interesowali mnie inni ludzie, nie szukałam kontaktu z kimkolwiek. I choć wstępnie się zgodziłam, czułam wewnętrzny opór, niechęć, które być może doprowadziłyby do wycofania się z wyjazdu.
Zaważyły dwie rzeczy: Po pierwsze kilka nocy później przyśniła mi się moja Lenusia. Nie, nie stała nade mną grożąc mi palcem, że muszę jechać. Ale zobaczyłam Ją tam, gdzie miały się odbyć warsztaty, wraz z innymi Dziećmi, które zostały odebrane rodzicom przez raka... Te Dzieci miały swoje "zajęcia", były zdrowe, szczęśliwe, piękne. Lenka podbiegła do mnie uśmiechnięta (wyglądała zupełnie, jak przed chorobą!) z ciemnoliliowym kwiatuszkiem zrobionym z origami i powiedziała - "zobacz, co dla Ciebie zrobiłam, Mamusiu...". I po tym pomyślałam sobie, że moja mądra Córeczka chce, żebym sobie pomogła, żebym pojechała na te warsztaty, że `ona wie więcej, niż ja tu ze swoim złamanym sercem i skurczoną duszą. Postanowiłam więc wziąć udział i zobaczyć, co się będzie działo. A działo się Dobro...
Drugą rzeczą, która popchnęła mnie do wyjazdu, była świadomość nieradzenia sobie z rzeczywistością. Zawalanie obowiązków, niedotrzymywanie terminów, niewywiązywanie się z najprostszych zadań, epatowanie depresyjnością na najbliższych, brak dbałości o swoje własne zdrowie... Czy tak to ma wyglądać? Czy moja Córeczka by to pochwaliła? A przecież obiecałam Jej, gdy gasła, dałam słowo, że będę się stać sobie poradzić, że nie musi się o mnie martwić... Przechodziła na Drugą Stronę z pokojem serca... Miałabym Jej to zabrać? Złamać obietnicę? Nie tego Ją uczyłam. Z perspektywy udziału w spotkaniach (dla rodziców po stracie) widzę, że to była dobra decyzja. Grupa Rodziców ROZUMIEJĄCYCH, co się czuje, jak się żyje (a czasem nie żyje...)... Doskonały prowadzący zajęcia - właściwy człowiek na właściwym miejscu... Najżyczliwsza Orędowniczka naszych Dzieci - Magda... I cudowne, piękne miejsce - Swystowy Sad. Wasze Dzieci będą tam z Wami - gwarantuję Wam.
Nasz wspólny czas to uzdrawiająca mieszanina łez, śmiechu, zadumy, wdzięczności, wspomnień, planów, bólu i ulgi. Nauki i wytchnienia. Wspólnoty i zrozumienia. Wsparcia, bezwarunkowej akceptacji, bezgranicznej Miłości. Ja już teraz wiem, że nasze Dzieci nam tego życzą - to w pewnym sensie Ich dar dla nas, Rodziców, wykonany rękami innych ludzi. Dlaczego Ich nie posłuchać? Przecież zawsze staraliśmy się spełniać Ich życzenia i potrzeby...Dziękuję Ci, kochana Lenusiu...Dziękuję Wam, Przyjaciele...Dziękuję Organizatorom. Dziękuję za pomoc." Ewa
***
“Kochani Rodzice, najzwyczajniej w świecie pamiętajcie, że nie jesteście SAMI. W dzisiejszych czasach, gdzie brakuje zrozumienia i empatii, jest Fundacja Iskierka, która mimo, jakby nazwać ,,zakończonej pracy” dla Was, proponuje spotkanie w gronie ludzi z takim samym schorzeniem – śmiercią ukochanego dziecka. Spotkania te organizowane są w pięknym miejscu, wśród gór i lasów. Sam pobyt w odcięciu od mediów i internetu, daje wytchnienie, wyciszenie. Wspólna rozmowa, w piątkowy wieczór pozwala na, wyrzucenia nagromadzonych emocji, jakichkolwiek, czy złych, czy dobrych. Taki rodzaj oczyszczenia, zrzucenia ciężaru i podzielenia się emocjami z innymi. To działa. A potem w sobotę wspólne wyjście w góry, popołudniu wspólne gry i zabawy, tańce i duuużo śmiechu. Sobota nie kończy się szybko. Wieczór przy gitarze i wspólne śpiewanie. Można, też porozmawiać z świeżo poznanymi ludźmi. W czasie pobytu jest Nasza Kochana Magda i Pan Darek, który przez cały czas otacza nas opieką psychologiczną. Wierzcie, że na koniec, nie chce się wyjeżdżać. Nawiązane znajomości, czy przyjaźnie pozwalają powiedzieć nie jesteście SAMI...” Monika
***
“Uważamy, że spotkania rodziców po stracie dziecka są bardzo potrzebne. Nie łatwo było nam się zdecydować na uczestniczenie w tym spotkaniu, ale dziś wiemy, że była to dobra decyzja. Wśród rodziców, których spotkała ta sama tragedia, czujemy zrozumienie i wzajemne wsparcie. Nikt nie zrozumie drugiego człowieka jak ten co doświadczył tego samego. Każdy próbuje sobie radzić z tą straszną tragedią na swój sposób i podczas tego spotkania poznajemy te różne sposoby, które możemy sami spróbować zastosować w swojej codzienności. Spotkania rodziców po stracie dziecka mają wielki sens i uważamy, że każdy rodzic, który przeszedł tą tragedię, powinien mieć możliwość skorzystania ze spotkania, ponieważ one pomagają. Dziękujemy, że my dostaliśmy taką możliwość.” Ewelina i Dawid
Wyjazd został sfinansowany dzięki akcji charytatywnej wydawnictwa Agora dla dzieci, poprzez dochód ze sprzedaży książki “O, Choroba" (Bogusia Janiszewskiego/Maxa Skorwidera). W ramach tej akcji finansujemy również wsparcie psychologiczne dla naszych podopiecznych i ich rodzin w postaci terapii indywidualnych czy interwencji kryzysowych. Chcesz dołożyć swoją cegiełkę? Możesz teraz i tu> ZAMÓW