W dniach 24-26 października zorganizowaliśmy kolejny wyjazd terapeutyczny dla rodziców po stracie dziecka. Spotkaliśmy się w Swystowym Sadzie w Beskidzie Niskim, w kameralnej, otulonej naturą przestrzeni, sprzyjającej rozmowie, refleksji i odnajdywaniu spokoju.
W warsztatach wzięło udział 5 rodzin – łącznie 10 rodziców, którzy mogli spędzić ten czas w gronie osób rozumiejących ich doświadczenie. Zajęcia poprowadził, jak zawsze, Dariusz Majak, a organizacyjnie i emocjonalnie uczestnikom towarzyszyła Magda Stajno z ramienia Fundacji ISKIERKA.
Był to czas rozmów, wsparcia i wspólnego szukania siły – w drugim człowieku, w naturze, w sobie.
O tym, jak ważne były te dni, najlepiej mówią słowa samych uczestników:
„Bardzo bałam się tego wyjazdu.. po stracie dziecka. Nie miałam żadnych oczekiwań, nie wiedziałam jak to będzie wyglądało ale paraliżował strach, że nie dam rady, bo od śmierci Wojtusia każdy dzień to walka o przetrwanie.. Przebywanie z rodzicami, którzy przeżyli to samo, wysłuchanie ich historii pozwoliło mi poczuć się na tym wyjeździe BEZPIECZNIE. Czułam, że rozumieją mnie, bo przeżyli taką samą tragedię i muszą się z nią mierzyć każdego dnia.
Przez te kilka dni byłam w takiej bańce – z dala od „prawdziwego” świata, od innych ludzi i dodatkowych bodźców... Miałam wrażenie, że jestem w takiej wspólnocie ludzi, gdzie jesteśmy w stanie porozumieć się bez słów.
Dopełnieniem tego, była obecność Darka ( i jego żony Oli) , który w nienarzucający sposób moderował nasze rozmowy, spędzany czas, a także obecność Magdy, która służyła wsparciem, rozmową, a czasem po prostu była obok... I to wystarczało. Dla mnie był to bardzo potrzebny i wartościowo spędzony czas za co dziękuję Fundacji Iskierka”.
Ania, mama Wojtusia
„Przyjechałem pełny obaw ale i też z zaciekawieniem. Byłem w kręgu z ludźmi, którzy tak jak my stracili dziecko. Każdy dzielił się swoją historią. Słuchając innych, poczułem ulgę, bo po raz pierwszy nikt nie oceniał wszyscy rozumieli. Poczułem, że nawet po stracie można jeszcze doświadczyć chwili radości i że to nie jest zdrada pamięci, ale część leczenia serca.
Zrozumiałem, że choć ból pozostanie, nie muszę iść dalej sam. Wracałem z poczuciem spokoju i przekonaniem, że mogę nosić pamięć o naszym dziecku nie tylko w żałobie, ale też w miłości i wdzięczności”.
Kamil, tata Igorka
„Hej Magda. W paru zdaniach, spróbuję. Najważniejsze co mogę okazać to ogromną wdzięczność. Nie pamiętam, kiedy się uśmiechałem, kiedy na chwilę zapomniałem o stracie synka. Dzięki Wam to się udało, pierwszy raz. Wspaniały czas spędzony z super terapeuta, z Tobą i innymi wspaniałymi ludźmi, którzy doświadczyli tego samego, straty dziecka. Poczułem niesamowita więź z wszystkimi, nie da się tego opisać słowami, ale tak dużo było magii w tym wyjeździe.
Bardzo pomagacie ludziom, którzy potrzebują znaleźć jakiś sens, jakoś spróbować żyć dalej, Wam się to udaje. Rozdajecie dobro, to zaleta dobrych i wspaniałych ludzi. Jesteście w tym z nami, razem się bawicie, rozmawiacie, podróżujecie, jesteście cały czas. Jak anioły które mają nam pomóc. Niesamowite, jakimi dobrymi ludźmi jesteście. Moglibyście być z boku, zorganizować, porozmawiać i tyle. Ale nie, nie opuściliście nas na chwilę, z nami się śmialiście, z nami cierpieliście, jedliście i nie opuściliście. Dla mnie ma to wymiar nieziemski. Wręcz uważam, że nasze dzieci, żeby nam pomóc Was postawili na naszej drodze. Bo inaczej nie da się tego zrozumieć.
Miejsce naprawdę malownicze, nawet na jedzenie nie będę narzekał, mimo że jestem strasznym mięsożercą. Było inne, było dobre. Albo tak nas zaczarowaliście, że nie miało to żadnego znaczenia. Oprócz tych emocjonujących rozmów, gdzie czułem się rozumiany, rozumiałem i czułem też ból innych. Byliśmy wszyscy razem jednym organizmem. Wyjście na szlak również czarodziejski, były rozmowy, śmiech zmęczenie i przygoda. To tak strasznie wiele dobra. To uczucie, że nie jesteśmy sami, że jesteśmy wysłuchani, zrozumiani i objęci jakimś ciepłym opiekuńczym płaszczem.
Na sali terapeutycznej naprawdę uwolniliście nasze głowy. Nasze dzieci złapały oddech, na pewno mogły się cieszyć widząc swoich rodziców nie w rozpaczy i żałobie. To wszystko to nie był wyjazd terapeutyczny. To była magia. Dokonujecie rzeczy wspaniałych i niemożliwych. Jesteś przewspaniałą organizatorką, wiesz czego tacy ludzie potrzebują jakbyś sama tego doświadczyła.
Darek Paweł "Jogurt" jest doskonałym terapeuta. Nic na siłę, wszystko z wyczuciem. Wspaniali z Was ludzie. Zawsze będę Wam życzył samego dobra, w jeszcze większej ilości niż nam daliście, bo tylko na dobro zasługujecie. Ola - super, że dołączyła, była dodatkowym wsparciem w każdej sytuacji.
Nie da się napisać zwykłego DZIEKUJE, ale mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie choć w mikroskopijnym procencie zrobić coś dla Was, odwdzięczyć się”.
Robert, tata Wojtusia










